sobota, 6 listopada 2010

Gdzie najtańsze mieszkanie w Warszawie?

Jeżeli ktoś ma ograniczony budżet i zastanawia się gdzie znajdzie najtańsze mieszkanie w Warszawie, odpowiedź brzmi: na obrzeżach i to nie w najnowszym budownictwie.

Najtaniej powinno być w takich dzielnicach jak Bemowo czy Białołęka, więc każdy zainteresowany kupnem musi dobrze zastanowić się nad wyborem miejsca biorąc pod uwagę przede wszystkim dojazd do pracy.

Przykładowo osoba dojeżdżająca z Białołęki na lewy brzeg Wisły straci mnóstwo czasu w korkach, a za podobną cenę kupi mieszkanie z łatwiejszym dojazdem po drugiej stronie rzeki.

Aktualne ceny transakcyjne prezentuje co tydzień „Dziennik Gazeta Prawna” i z ostatniego zestawienia wynika, że najtańsze mieszkania w Warszawie były na ulicy Skarbca z Gór (Białołęka) oraz Dembowskiego (Ursynów). Właśnie na tak zwanym starym Ursynowie czasem można kupić mieszkanie w atrakcyjnej cenie z łatwym dojazdem metrem do centrum, o ile nie boimy się wielkiej płyty.

poniedziałek, 6 września 2010

Dom zamiast mieszkania coraz bardziej realny

W trakcie boomu na rynku nieruchomości, którego szczyt przypadł w okolicach 2007 roku mieszkania schodziły jak ciepłe bułeczki i ich ceny dochodziły do niebotycznych poziomów. W pewnym momencie najdroższe mieszkania (czasem szumnie i nieco na wyrost nazywane apartamentami) w najlepszych lokalizacjach Warszawy zaczęły ocierać się o barierę miliona złotych, a nawet ją przekraczać. W tej cenie można spokojnie wybudować dom pod miastem i idąc tym samym tokiem myślenia deweloperzy rozpoczęli wtedy dużą liczbę projektów osiedli domków jednorodzinnych.

Niestety przecenili możliwości kupujących, ograniczone przez podniesienie wymagań stawianych przez udzielające im kredytów banki. Na dodatek ceny mieszkań zaczęły powoli spadać, automatycznie podnosząc ich atrakcyjność –nie bez znaczenia było też wprowadzenie w życie programu „Rodzina na swoim.”

Wreszcie doszedł kolejny element niedoceniany przez amatorów życia w podmiejskiej sielance- koszmarne korki, w których regularnie stoją mieszkańcy podwarszawskich miejscowości.

Z tych powodów ceny gotowych oraz niewykończonych domów w okolicach dużych aglomeracji wyraźnie spadły i w tej chwili klienci mają spory wybór dla niektórych pomysł dom zamiast mieszkania wcale nie jest mrzonką.

Zdesperowani deweloperzy początkowo cierpliwie czekali, ale teraz są coraz bardziej skłonni do ustępstw i wszelkie ceny wywoławcze należy traktować jako jedynie zaproszenie do negocjacji, które standardowo powinny doprowadzić do zniżki rzędu 5-10% bez większego problemu.

Przykładowo na początku września 2010 roku można kupić nowy dom w Magdalence od hiszpańskiego dewelopera GP-Investment za niespełna 700 tysięcy złotych, czy też w Łomiankach za 650 tys (oferta Unidevelopment).

Są to ceny na tyle atrakcyjne, że szczególnie rodziny ze sporą gromadką dzieci powinny rozważyć czy nie lepiej kupić teraz nowy dom zamiast dużego mieszkania. Warto się teraz rozejrzeć w licznych promocjach.

niedziela, 2 maja 2010

Aukcja nieruchomości w Krakowie

W niedzielę 16 maja o godzinie 16 (rejestracja do godz. 15) w hotelu Novotel Kraków Centrum odbędzie się aukcja nieruchomości zorganizowana przez Colliers International, Rick Levin and Associates oraz Desa Unicum.

Na aukcji będą dostępne mieszkania z rynku pierwotnego i wtórnego z Krakowa oraz Zakopanego.

Można się z nimi zapoznać na specjalnie przygotowanej przez organizatorów stronie internetowej.

Magnesem dla licytujących mają być ceny wywoławcze niższe o 20-25% od ofertowych podawanych zwykle przez deweloperów. Taka aukcja sporo powie o rzeczywistym popycie na mieszkania w Krakowie.

Łatwiejszy dostęp do kredytów hipotecznych oraz charakter aukcji prowadzonej na żywo może sprawić, że wylicytowane ceny nie muszą być aż tak atrakcyjne jak na starcie aukcji.

sobota, 16 stycznia 2010

Nieruchomości stanieją, nieruchomości nie stanieją

Trwa debata na temat kierunku cen nieruchomości, które przestały w końcu rosnąć jak szalone i podległy pewnej korekcie. Jedni twierdzą, że będzie taniej ( na przykład chętni do zakupów), inni (deweloperzy, pośrednicy kredytowi i inni zainteresowani), że dołek już za nami i teraz tylko do góry.

Wydaje się, że większość Polaków nie interesuje się spekulowaniem na nieruchomościach i raczej chce po prostu posiadać własne cztery kąty, więc tak naprawdę czy ceny jeszcze spadną o te kilka –kilkanaście procent, czy też zaczną rosnąć nie zajmuje ich tak mocno.

Lepiej skupić się na odkładaniu pieniędzy na ten cel jak najszybciej, aby chociaż zebrać pieniądze na urządzenie mieszkania i choćby minimalny wkład własny.
Warto też pamiętać, że obecne niskie stopy procentowe wcale nie muszą być wieczne i kto bierze kredyt, który pochłania 50% jego dochodów naraża się na wielkie niebezpieczeństwo w tak napiętym budżecie.

Poza tym spójrzmy na bardziej cywilizowane kraje, takie jak Niemcy, gdzie za rozsądny poziom zadłużenia uznaje się maksimum 30% naszej pensji. W takim przypadku posiadamy wystarczający margines na ewentualne zmiany wysokości raty na naszą niekorzyść.
Zadłużajmy się z głową.